Strony

if it doesn't challenge you, it doesn't change you

piątek, 4 września 2015

1.

Brak komentarzy:
Długo się zastanawiałam po co, ale dobra, niech będzie. Ani photoblog, ani tumblr (mimo, że je lubię) nie dają mi możliwości przelania wszystkiego, co mam do przekazania. Dlatego teraz tutaj (a może to tylko ten ładny szablon, who knows). Tamte portale są wszystkim dostępne. A ja chciałabym jednak, żeby inni tego nie widzieli. Nie wiem dlaczego. Nie będę przecież się kompromitować do reszty tutaj, ale pamiętając reakcje znajomych po odkryciu i przeczytaniu naszych fotoblogów daruję sobie zbytnie uzewnętrznianie się tam. Niech nie mają tej przyjemności, bo po co. Świetna pożywka dla nich, a mi przestało sprawiać to przyjemność. Tu jest bardziej komfortowo. Najbardziej anonimowo jak się da. No, powiedzmy. 

Ona ma 19 lat, dostała się na studia, nie ma chłopaka ani pracy (obecnie). Został jej niecały miesiąc do katorgi, czyli kolejnego stopienia w edukacji. Cudownie.

Aktualnie Ona jest bardzo grzeczna. Nieprzyzwoicie grzeczna, w porównaniu z tym, co robiła rok, dwa lata temu. Mianowicie. Upijanie się do reszty na imprezach? Check. Zerwanie z chłopakiem? Check. Sypianie z kolegą z klasy? Check. Zakochanie się w nim? Check! Bycie rzuconą i żałosną? Check. Sypianie z byłym chłopakiem? Check. Przelizanie się z najlepszym kumplem byłego chłopaka? Check. Dostanie opinii szmaty zdradzającej chłopaków? Check!

Dzięki bogu to już przeszłość. A przynajmniej Ona tak sobie wmawia, bo wałkowanie tego tutaj wyraźnie przeczy jej postanowieniom. Ale cicho, nikt o tym przecież nie wie.

Od (jakże barwnych) życiowych wzlotów i upadków (przeważnie upadków) Onej  minęło trochę czasu i zdecydowanie nabrała do tego dużego dystansu. Niestety, inni nie. Chociaż upłynął całkiem dłuugi rok, zanim Onej kompletnie przeszło z classmate - oznaczmy go X. Za to X. nie potrzebował tyle czasu (logiczne), mimo że było widać po nim wyrzuty sumienia, to chłopak szybko się otrząsnął i poszedł hasać dalej. I pewnie Ona nie miałaby mu tego tak długo za złe, gdyby sama umiała szybko powiedzieć sobie "no i co z tego, sama też jesteś chica, możesz robić dokładnie to samo, co on". Banalne, co? Sęk w tym, że.. Ona nie była chicą. On tak. Zalatuje disneyowską bajką? Owszem.

Wyobraźmy to sobie. Ona, bardzo niepozorna, raczej głęboko zakompleksiona dziewczyna (standard). Jej ówczesny chłopak - niech on będzie Y. - wcale nie polepszający jej fatalnej samooceny (również standard). Mamy zatem dość żałosny obrazek licealnej parki, w której chłopak średnio interesuje się czymkolwiek poza własnymi zainteresowaniami, a laska powoli, acz stanowczo, zaczyna się oddalać. Wtedy pojawia się on - X! Klasowy Adonis (wierz mi, gdyby to na Tobie zacząłby skupiać swoją uwagę - wpadłabyś po uszy; been there, done that). Przy sprzyjających okolicznościach, "pomocy" przyjaciółki i hektolitrach alkoholu Ona w końcu ląduje z nim w łóżku. I powtarza proces jeszcze parę razy. Potem X., kiedy to już zostaje sam w swoim wielkim łóżku, zmienia zdanie, co do swojego aktualnego obiektu zainteresowań (Ona). Stwierdza, że skoro już złapał tego króliczka (który to króliczek go rozczarował) to idzie szukać innego. Takiego w biało czarne plamy. Wtedy wpada na genialny pomysł - dlaczego by nie zacząć łapać tego krowiego króliczka na oczach starego? Jak też sobie obmyślił, tak też zrobił. Ona, jak łatwo się domyślić, nie przyjęła tego zbyt dobrze (a może to była wina wypitego alkoholu). Postanowiła, że nie da mu tej satysfakcji i nie pokaże, jak to znosi (co wiadomo wcale nie wyszło). Fakt, że byli w tej samej klasie zdecydowanie nie pomagał. Nastąpił raczej ciężki czas, ale przyszły wakacje. Razem z nimi:
1. wolność od X
2. spotykanie się z byłym (boże nawet wstyd jest to pisać)
3. dużo alkoholu
4. dużo imprez
5. praca (na kacu)
Razem z całą tą listą przyszło też ukojenie. A raczej zapomnienie. Ona dała sobie spokój. A przynajmniej tak sądziła, dopóki nie przyszła klasa maturalna. Między Oną a X. nie było żadnego kontaktu przez całe dwa miesiące. Jednak przecież nie było tak łatwo zapomnieć o tym, co się działo, prawda? Mimo że początek roku szkolnego był spokojny, tak z kolejnymi miesiącami X. stwierdził, że Ona jednak ma coś w sobie (albo jej dupa). Mimo tego, że na boku robił, co chciał, w klasie ciągle obserwował Oną. Krępująco. Po co? Jak to? Dlaczego? Nikt poza nim tego nie wie. Zaczęła się powtórka z klasy drugiej. Prawie, bo niby do niczego nie doszło. Ale po co to było?

[czasami żałuję, że nie zaczęłam tego już w drugiej klasie. Spisywane na bieżąco mogłoby stać się tak samo "hilarious" (bo polskie słowa są w tym momencie niewystarczające) jak historie rodem z Innej. Autentycznie]

Aby to udowodnić powracamy więc do disneyowskiej bajki, biorąc pod uwagę na przykład to, że najlepsza przyjaciółka Onej - V. - przeżyła praktycznie to samo z najlepszym przyjacielem X. Dzięki temu wpadamy w falę wymieniania się między całą czwórką doświadczeń zarówno tych łóżkowych, jak i duchowych. Ona i V. rozpatrywały już możliwość zapisania się na grupową terapię. Albo orgię. Kto wie co wyszłoby im na lepsze.

Sytuacje, w których obie dziewczyny się znajdowały byłyby jednak lepsze na gorąco. Odgrzewane nie mają już w sobie tego uroku, niestety. A szkoda, bo ekscytacja z powodu niewylogowania się jednego z tych chłopców z popularnego portalu społecznościowego (co oznaczało dostęp do rozmów między nimi) trwała co najmniej miesiąc. I była co najmniej tak samo dorosła jak oglądanie cartoon network.

Wracając na ziemię.
Ona już teraz nie wariuje, wręcz przeciwnie. Powraca do tego za każdym razem z uśmiechem na twarzy. I mimo tego, że to były raczej bolesne doświadczenia, to nauczyły Onę wiele. Zarówno o samej sobie, jak i o innych. Klasowy Adonis miał też swoje dobre strony - dał Onej wiarę w siebie (czyt. w swój wygląd). Okej, jasne, jest wiele pięknych dziewczyn. Wszyscy to wiedzą. Ale halo, jest też dużo o wiele mniej urodziwych. I to jest właśnie ten złoty środek. Wiesz, jak wyglądasz. Jesteś tego kompletnie świadoma. Wiesz, w czym tkwią Twoje zalety i potrafisz to wykorzystać. Nie nadmiernie. Z głową.

Patrząc na to, co działo się w liceum, studia mogą okazać się dla Onej wielką towarzyską porażką.
Jednak z drugiej strony - Ona i V. idą na ten sam kierunek. Przyjaciel X. również. Sam X. ciągle jeszcze nie wyjechał z kraju i kto wie czy w ogóle to zrobi. Ale Ona jest mądra. Wyrosła z X. (dzięki bogu). Wyrosła z Y. (dzięki bogu x2). I co teraz? Ona widzi mnóstwo możliwości. Szczerze mówiąc to te możliwości same się pojawiają. Tarasują Onej drogę (dosłownie). I uśmiechają się ze sklepu naprzeciwko. Ona też się uśmiecha. No bo czemu nie miałaby? W końcu jest wolna. W każdym możliwym znaczeniu tego słowa.
© Agata | WS
x x x x x x x.